Specjalizując się w określonej dziedzinie, jak, dajmy na to, prawo medyczne, łatwo jest złapać się na tym, że to, co uważasz za oczywiste i powszechnie znane, wcale takie nie jest. Jedną z takich rzeczy jest kwestia dopuszczalności użycia słowa „klinika” w nazwie podmiotu leczniczego.
Temat ten wraca do mnie co jakiś czas. Ostatnio zgłosiła się do mnie dwójka Klientów, którzy postanowili zarejestrować swoje podmioty lecznicze. Dotychczas każdy z nich działał w ramach indywidualnej praktyki zawodowej. Wraz z rozwojem biznesu, przyszedł czas na przekształcenie praktyki zawodowej w podmiot leczniczy.
I tutaj zaczęły się schody… Okazało się bowiem, że rozpatrując wnioski o wpis do RPWDL wojewodowie (sprawy działy się w rożnych województwach) uznali nazwy placówek medycznych za niezgodne z prawem. Znajdowały się w nich bowiem określenia „klinika” oraz „clinic”.
„Klinika” w nazwie zakładu leczniczego?
Chęć wykorzystania słów „klinika” lub „clinic” w nazwie placówki medycznej jest dość powszechna. W zasadzie trudno się dziwić. „Klinika” brzmi ładnie, profesjonalnie, sugeruje wysoką jakość usług. Wiadomo – każde dziecko wie, że lepiej iść do kliniki, niż do przychodni, poradni, czy centrum medycznego 😉
Z tego samego założenia wyszli obaj wspomniani Klienci.
Pierwszy z nich miał już wyrobioną markę w swojej okolicy. Uznał więc, że będzie kontynuował prowadzenie działalności pod tą samą nazwą. Problem w tym, że w nazwie tej użyte było słowo „klinika”. I to stało się przyczyną zwrotu wniosku o wpis do Rejestru Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą.
Zwracając wniosek wojewoda powołał się na treść art. 89 ust. 6 ustawy o działalności leczniczej. I co najważniejsze – wojewoda miał rację.
Zakaz używania słów „klinika” oraz „kliniczny”
Co wynika z art. 89 ust. 6 ustawy o działalności leczniczej? W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że przepis ten zastrzega możliwość użycia określeń „klinika” lub „kliniczny” wyłącznie dla tych podmiotów leczniczych, które:
- są utworzone lub prowadzone przez uczelnię medyczną;
- zawarły z uczelnią medyczną umowę o udostępnienie swoich jednostek organizacyjnych na potrzeby kształcenia zawodów medycznych.
Jeżeli nie spełniasz żadnego z tych warunków, nie możesz używać słowa „klinika” w nazwie swojego zakładu leczniczego. Nie możesz tak nazywać również jednostek, ani komórek organizacyjnych.
Czy „clinic” to „klinika”?
Drugi z Klientów zmierzył się z podobnym problemem. Również otrzymał zwrot wniosku na podstawie art. 89 ust. 6 ustawy. Tyle tylko, że on nie wykorzystał w nazwie swojego zakładu leczniczego leczniczego słowa „klinika” lecz „clinic”. Czy to rzeczywiście to samo?
Fonetycznie oba zwroty są rzeczywiście bardzo zbliżone. Jednak zapożyczone z języka angielskiego słowo „clinic” ma zupełnie inne znaczenie niż „klinika” w rozumieniu art. 89 ustawy o działalności leczniczej. Zwrot „clinic” jest w gruncie rzeczy synonimem pojęcia placówki medycznej, czy też raczej zakładu leczniczego, w którym udzielane są świadczenia zdrowotne.
Moim zdaniem użycie słowa „clinic” w nazwie podmiotu leczniczego oraz zakładu leczniczego jest więc dozwolone. Zakazów i ograniczeń nie można interpretować rozszerzająco.
„Klinika” i „clinic” w praktyce urzędów wojewódzkich
W ostatnim czasie urzędy wojewódzkie kwestionują używanie przez podmioty lecznicze zarówno słowa „klinika” jak i „clinic”.
Pół biedy, jeżeli nazwa wykorzystująca te zwroty pojawiła się jedynie w Twojej głowie i dokumentach rejestrowych. Gorzej, jeżeli poniosłeś już np. wydatki na identyfikację wizualną, stworzenie loga, zakup domeny i stworzenie strony internetowej, produkcję szyldów, banerów, materiałów marketingowych itp.
Wówczas musisz się zastanowić, czy odpuścić i zmienić nazwę, czy jednak powalczyć?
O ile w przypadku „kliniki” sprawa jest w zasadzie nie do wygrania (chyba, że uda Ci się zawrzeć stosowną umowę z uczelnią medyczną), o tyle „clinic” może uda Ci się obronić. Oczywiście przy odrobinie uporu i dobrym wsparciu prawnym.
Happy end?
I tak też stało się w przypadku obu Klientów, których historie skłoniły mnie do napisania tego wpisu. Koniec końców bowiem każdy z nich zarejestrował swój podmiot leczniczy ze wsparciem naszej kancelarii.
Jeden z nich musiał co prawda pójść na kompromis i zmienić „klinikę” na „clinic” ale – jak mawiał klasyk: było to poświęcenie, na które był gotów…
A jeżeli nie chcesz ryzykować, zastanów się nad inną nazwą dla swojej placówki. Tylko zrób to z odpowiednim wyprzedzeniem, a nie po otrzymaniu zwrotu wniosku o wpis w RPWDL 😉
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Świetny artykuł dotyczący nazwy podmiotu leczniczego. Sama właśnie konstruuje jeden z Nich i bez bloga byłoby to conajmniej trudne.
Natknęłam się na problem i nie mogę nigdzie znaleźć odpowiedzi. Tworząc swój gabinet w formie jednostki lokalnej, działającej pod spółką zoo, chcę stworzyć nazwę dla jednostki.
Docelowo chciałabym mieć kilka gabinetów pod jedną marką.
Neutralne się wydaje stworzenie konstruktu (nazwa marki + miejscowość). Czy słuszne podejście? Czy NZOZ muszę obligatoryjnie dodać do nazwy?
Pani Luizo,
Cieszę się, że blog się przydaje 😉
Pani podejście jest jak najbardziej prawidłowe. Nie musi Pani dodawać sformułowania NZOZ. Nawiasem mówiąc to jest już „historyczne” pojęcie, pozostałość po dawnej ustawie….
Pozdrawiam serdecznie